Theme Preview Rss

Dzień 1 - doświadczenia i refleksje

Dzień pierwszy dobiega końca. Nie był łatwy, wymagał działania na najwyższych obrotach, ale mogę go uznać za udany.

Przebieg dnia
Zgodnie z planem, przed pracą przygotowałam dwie porcje soku, jedną wypiłam, drugą zabrałam do pracy. O 14 mogłam na chwilę przyjechać do domu. Tu pojawił się mały kryzys, zaczęłam odczuwać głód, bolała mnie głowa (ale już od rana, więc nie przypisuję tego diecie sokowej), byłam też fizycznie zmęczona. Dodatkowym wyzwaniem było to, że poza przygotowaniem soku dla siebie musiałam też ugotować obiad dla męża i córki. Było sporo pokus, ale dałam radę. Sok wypiłam z niewielkim poślizgiem i ruszyłam do pracy. Z pracy wróciłam o 18 i tu pojawił się spory kryzys. Nie odczuwałam głodu, ale nie miałam na nic siły. Zamiast przygotować kolejny sok odpoczywałam bawiąc się z córką. Dopiero przed 20 przygotowałam czwarty i piąty sok. Czwarty wypiłam od razu, piąty sączyłam przez resztę wieczoru. Teraz parzę ziółka na noc i czuję się bardzo zmęczona i senna.

Odstępstwa i zmiany
Pozwoliłam sobie tym razem na kilka urozmaiceń. Od jakiegoś czasu stosujemy kilka specyfików, których postanowiłam nie odstawiać na czas diety sokowej. Są to:

  • tran - wzięłam jedną łyżeczkę w ciągu dnia
  • witamina C (czysta, kupowana w kilogramowym opakowaniu) - jedna łyżeczka 
  • czystek - zamiast sugerowanej w programie herbatki koperkowej lub miętowej na noc

Ruch

Żeby zapewnić wymagany zgodnie z programem poziom ruchu, do pracy i z pracy po południu jechałam na rowerze. Odległość do przejechania to około 4-5 km, trasa lekko pagórkowata, zajęła mi po około 20 minut w każdą stronę. To był pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku, więc spodziewałam się większych trudności. Te pojawiły się dopiero w drodze powrotnej, na ostatnim odcinku pod górkę.

0 komentarze:

Prześlij komentarz